Coraz trudniej już wmówić światu że koło ratunkowe, które
znajduje się tam gdzie powinien być płaski brzuszek w stylu Chodakowskiej to
ciągle efekt uboczny ciąży.
Kto czytał poprzednie wpisy, ten zna moją małą słabość, którą jest wieczorny romans sam na sam z muffinką.
Kto czytał poprzednie wpisy, ten zna moją małą słabość, którą jest wieczorny romans sam na sam z muffinką.
Co wieczór dokładnie o godz. 19:15 kiedy to dzieci idą spać
nawiedza mnie i to dacie wiarę?- w moim własnym domu!! pewien tajemniczy mały głód.
I to nie taki zwyczajny, który da się złamać byle serkiem. Nie taki, nie taki!…
nazwałabym go -słodkim głodem. I choć sama słodka jestem niesłychanie...to nie
mogę mu się oprzeć. I czuję się jak w
kreskówce- na jednym ramieniu siedzi przepyszna muffinka, uśmiecha się do mnie,
woła moje imię tak słodko jak tylko ona potrafi..a na drugim ramieniu siedzi Cichopkowa
i powtarza: sexy mama! Sexy mama! O rany! co to za nierówna walka!
Kto wygrywa? zazwyczaj ta pierwsza..no bo przecież nałóg to straszny… a ja jako rasowy nałogowiec znajdę powód, żeby sobie uciąć ten wieczorny romansik . Powody dla których przegrywam walkę ze słodkościami są oczywiście bardzo ważne:
Kto wygrywa? zazwyczaj ta pierwsza..no bo przecież nałóg to straszny… a ja jako rasowy nałogowiec znajdę powód, żeby sobie uciąć ten wieczorny romansik . Powody dla których przegrywam walkę ze słodkościami są oczywiście bardzo ważne:
a) muffinka czekoladowa to samo zdrowie, źródło magnezu a ten
jest konieczny dla utrzymania ciała i umysłu w formie- muszę być w formie, wszystko
dla moich dzieci oczywiście!
b) muf finka czekoladowa- nie mogę jej zostawić do rana, bo
moje dziecko może ją znaleźć i na pewno będzie chciało pochłonąć w całości a
jest uczulona na czekoladę..co to, to
nie! nie mogę do tego dopuścić, zdrowie dzieci jest najważniejsze!
c) wyzwanie to ubranie- ze względu na ograniczoną ilość
miejsca w mojej szafie (dzielę ją obecnie z dwiema babami) nie mogę sobie pozwolić
na wymianę garderoby na taką o rozmiar mniejszą. Zresztą kupiłam niedawno nowe
spodnie i muszę w nich dumnie pochodzić jeszcze przez jakiś czas, żeby ich zakup
się zwrócił- logiczne prawda? Inaczej to czysta rozrzutność.
Czasami jednak na pomoc w walce ze słodkim głodem przychodzi
mi wspaniała kobieta, matka, żona i… kucharka (też blogująca mama). Co rusz
podrzuca mi słodkie i pyszne przepisy w wersji absolutnie light. Na tym na dzisiaj poprzestanę ale o pewnej
tajemniczej, blogującej kuchareczce jeszcze u mnie usłyszycie. Zdradzę tylko,
że do tej pory pieczone jabłko kojarzyło mi się jedynie z dietą matki karmiącej-
zdanie zmieniłam.
Wróćmy jednak do sedna sprawy. Romans, choć intensywny trwa
bardzo krótko. Co się dzieje później? Wpadam w obsesję.
Obsesję na temat swojej oponki i łapię się na tym, że „bez wózka nie idę” (bo wiadomo, że spacerująca z gondolą kobitka z brzuszkiem to rzecz normalna) Gorzej jak ta sama kobitka musi wbić się w coś bardziej eleganckiego i wyjść w miejsce gdzie z wózkiem nie wolno lub nie wypada.
Jeżeli znany Ci jest wyżej opisany syndrom matki „wszystko przez ciąże” dołącz się do mojego mocnego postanowienia poprawy czyli: grzesz a później żałuj i … koniecznie odpracuj swoją chwilę słabości.
Najlepszy i zdecydowanie najprzyjemniejszy sposób na spalenie kalorii kobitki znacie? Hmm, uśmiechnęłaś się? a wiec znasz, na pewno znasz….
Obsesję na temat swojej oponki i łapię się na tym, że „bez wózka nie idę” (bo wiadomo, że spacerująca z gondolą kobitka z brzuszkiem to rzecz normalna) Gorzej jak ta sama kobitka musi wbić się w coś bardziej eleganckiego i wyjść w miejsce gdzie z wózkiem nie wolno lub nie wypada.
Jeżeli znany Ci jest wyżej opisany syndrom matki „wszystko przez ciąże” dołącz się do mojego mocnego postanowienia poprawy czyli: grzesz a później żałuj i … koniecznie odpracuj swoją chwilę słabości.
Najlepszy i zdecydowanie najprzyjemniejszy sposób na spalenie kalorii kobitki znacie? Hmm, uśmiechnęłaś się? a wiec znasz, na pewno znasz….
No bo niby dlaczego odmówić sobie chwili przyjemności (czy też słabości) z ciasteczkiem?... na wszystko znajdzie się sposób… i to może być baaardzo przyjemny sposób… czego wam i sobie życzę…
Dzisiaj w rodzinnym albumie "na tapecie" Maja
Dzisiaj obiadu nie będzie wcale..ale..ale..są makaronowe korale!!! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz