Mówi się, że prawdziwy mężczyzna powinien: wybudować dom, posadzić
drzewo i spłodzić syna. W moim świecie prawdziwy mężczyzna powinien: spłodzić
dwie córki i nauczyć się jak wytrzymać 3 fochy naraz!
Tak! bycie mamą dwóch
córek nie jest łatwe ale bycie tatą dwóch córek i mężem własnej żony- to
dopiero wyzwanie. Ci co śledzą nasze perypetie na fb znają historię z miodkiem
i Majeczką w roli głównej. Dla tych co nie śledzą (K. to dla Ciebie) małe wyjaśnienie:
otóż w porze kolacji jak zwykle zaangażowałam dziecko nr 1 w robienie
kanapeczek, dzisiaj serwowaliśmy miodek. W jednej chwili Maja, niczym Kubuś
Puchatek, wsadziła całą rękę aż po łokieć do słoika z miodkiem.. cała ona plus
otoczenie w miodku, wszystko się lepiło ale dwulatek szczęśliwy niczym mały,
okrągły miś z mojego dzieciństwa. I taki to bajkowy obrazek- a mnie o mało nie
rozerwało od środka bo chwile przedtem umyłam podłogę i blaty w kuchni (kto
normalny myje podłogę przed kolacją!). Z pomocą w tej sytuacji przyszedł Pan
tata, który chyba wyczuł, że moja cierpliwość jest na wykończeniu i kolacji nie
będzie… Dwulatek i jej loczki oblepione miodkiem wylądowały szybciutko w wannie
i gdy tak patrzyłam na Pana tatę, który głodny stara się wyszorować miodek
pomyślałam, że ja i moje córki mamy
wielkie szczęście…
W toku obserwacji znanych mi tatusiów- trochę im
zazdroszczę. Po pierwsze, że mają żony- też bym chciała mieć żonę bo żona to
fajna sprawa, ale zazdroszczę im głównie umiejętności bezstresowego podejścia
do wychowania dzieci:
Że brudno?- e tam, posprząta się później, jak pójdą spać. Że
spodni nie ubiera się do spódniczki?- a kto tak powiedział?.. Że rano trzeba
uczesać włosy?- a dlaczego nie może iść w takiej fryzurze jak ma, przecież
dobrze wygląda… Tak! tego zdecydowanie im zazdroszczę i chyba nigdy nie pojmę jak oni to robią.
To że tata potrafi być bohaterem w naszym domu wiadomo już
nawet z reklam sieci marketów budowlanych, bo kto inny potrafi wymienić filtr
nad okapem? (ja nawet nie wiedziałam że takowy istnieje), kto jak nie tata potrafi w jednej ręce nieść
fotelik samochodowy+dziecko, zgrzewkę mineralnej i proszek do prania a w
drugiej dziecko w rozmiarze 80, słoiki od babci i laptopa? no kto?… za min
zwykle biegnę ja i moja torebka. Taka ze mnie bohaterka.
Pomimo jednak nadludzkiej siły i umiejętności panowania nad
maszynami, czasami nawet supebohater potrzebuje wsparcia. Okazuje się bowiem,
że mama bywa niezbędna. Kiedy? A wtedy, kiedy z ust superbohatera pada sakramentalne „A gdzie jest…” lub „ a
widziałaś gdzieś…” bo wiadomo nie od dziś, że jak mama nie może znaleźć- to już
przepadło.. i nieważne co to było i nieważne, że to coś jest tam gdzie zawsze
lub zaraz obok niego. Czasem pytanie o poszukiwanie zaginionej we własnym domu
rzeczy pada nawet kilka jak nie kilkadziesiąt razy i wtedy mam wrażenie, że supertata
robi to specjalnie i po postu daje mi szanse też poczuć się bohaterką we
własnym domu…
Superbohater w akcji.. karmiony zupką według przepisu Mai.. bałagan w tle to znak rozpoznawczy dobrej zabawy...
W rodzinnym albumie tegoroczna Wielkanoc...