czwartek, 4 grudnia 2014

List do Świętego..



Za oknami grudzień i chociaż za moim oknem zimy nie widać, to wszechobecny smród w postaci krakowskiego smogu przypomina mi o nadejściu zimy. 

Jak to w wielu polskich domach, w grudniu popołudniu, pewien Pan z siwą brodą wpada przez komin, wprost na rozłożoną przed kominkiem owczą skórę. Przy czym w magiczny i tylko jemu znany sposób, nigdy nie zostawia nawet śladu sadzy z komina. 
Na dachu domu czeka na owego krępej budowy Pana, zaprzęg reniferów, któremu dowodzi Rudolf z nosem w kształcie piłeczki pingpongowej. 

Staruszek ten ma ze sobą wór pełen prezentów, w którym obowiązkowo muszą znaleźć się: czekolada i oczywiście pomarańcze (składnik obowiązkowy każdej paczki mikołajowej z zakładu pracy).

Jak jego brzuszek przypominający kształtem brzuszek Taty Świnki mieści się w kominie? i jak to się dzieje, że pomimo odwiedzenia tylu kominów jednej nocy, jego broda pozostaje idealnie biała?- to dla mnie zagadka do dziś…

….tak właśnie wizytę Świętego Mikołaja widzi 30-letnie dziecko, a jak widzą jego wizytę dzieci poniżej lat 3?...

U nas zaczęło się oczywiście od napisania listu. Nie wiem jak wasze dwulatki, ale mój nie bardzo wiedział o co chodzi w liście życzeń do Mikołaja. Początkowo zdecydowałyśmy się na tradycyjną formę listu: Maja dyktuje- mama pisze!

Efektem była lista życzeń dla całej rodziny .. i tak dowiedziałam się, że Maja prosi Św. Mikołaja, żeby przyniósł tacie „ulijankę na kolanko” (!). W pierwszej chwili mnie to rozbawiło, później przeraziło.. ale jak dla mnie zamówiła skórkę od chleba (leżała od śniadania pod stołem i widocznie stała się inspiracją ) ..pomyślałam - bez sensu.

Zrobiłyśmy sobie więc trochę „fun” i Mikołaj dostał list napisany własnoręcznie… a właściwie własnonożnie przez dziewczyny.

Efekty poniżej… radość wprost proporcjonalna do bajzlu jaki po niej pozostał 


Do przygotowania użyłyśmy farbek do malowania rękami i dłuuugiej rolki papieru dostępnego w IKEA za 9,90 (polecam, wystarczy rozwinąć i można tworzyć do woli, nawet tata do obrysowania się zmieści)




Potrzebujemy też nóg pozbawionych skarpet i odzieży ochronnej :)





Przydaje się też siostra w dobrym humorze:






 a więc do dzieła!!























Święty Mikołaj znany jest z zamiłowania nie tylko do coca-coli, ale również do ciasteczek i mleka. Tak więc koniecznie trzeba go "przekupić" słodkim poczęstunkiem, który przepija mlekiem 2%. 















Jakość mąki i czekolady najpierw należy sprawdzić na sobie...






Później już tylko zostawiamy poczęstunek na oknie i czekamy.....








Następnego dnia rano.....
List zabrany, mleko wypite, ciastka i marchewki zjedzone... a na parapecie zostawione ślady butów. 
(Jakby ktoś potrzebował to wiemy jaki rozmiar nosi Św. Mikołaj) :):)






 

3 komentarze:

  1. Nie zdradziłaś o co poprosiły Twoje córeczki w liście do brodatego świętego, o buty (?) :) bo rozmiar stopy mu zostawiły.
    Pomysł fantastyczny, wykonanie pierwsza klasa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciężko powiedzieć, po układzie stóp stwierdzam, że musi to być prezent z natury kreatywnej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne!!! No ale świetna mama...nie może być inaczej:*

    OdpowiedzUsuń