czwartek, 26 czerwca 2014

Jak Kuba Bogu.. tak Bóg Kubie



Należę do matek, które starają się wychować swoje dzieci głównie przez system pochwał i nagród, jednak „kara” w postaci kąta mojej dwulatce jest nieobca. Głównie trafia tam za uderzenie mamy czy siostry, dwa ostrzeżenia- brak reakcji- kara. 

Dzisiaj jednak trafiłam tam ja! Zostałam tam zaprowadzona przez własne dziecko!. 

Taka oto sytuacja: Godziny poranne, młodsze bejbi śpi, starsze ma matkę dla siebie. Wykorzystując chwilę, kiedy to tylko jedną rękę mam zajętą postanowiłam „obgadać” z przyjaciółką kwestię sobotniej opieki nad moimi pociechami. Jako, że ukochana ciocia Mai jest z natury tych zajętych, żeby jej nie przeszkadzać w pracy telefonem- piszę smsy. Maja w tym czasie cały czas podsuwa mi nowe zabawki i co rusz stara się zwrócić na siebie uwagę np. ubierając moje buty i testując wytrzymałość obcasów przy uderzeniu nimi w podłogę. Staram się jednocześnie pisać i okazywać zainteresowanie wyczynami mojej dwulatki. Ta jednak nie daje za wygraną i dalej domaga się całkowitej uwagi ( ja jednak zmuszona jestem dokończyć rozmowę bo czytam w smsie, że cioci zapomniało się o sobotnim dyżurze przy dziecku) Cały czas dziecko słyszy więc od matki: „Już, zaraz, poczekaj tylko napiszę..”
Maja nadal usiłuje oderwać mnie od telefonu i tym razem dostaję po głowie klockiem (czerwonym). 

Tak więc po 2 ostrzeżeniach, podchodzi do mnie, bierze za rękę, prowadzi do kąta i krzyczy: KAJA! (czyt. Kara!)
Hmm..trochę zgupiałam pytam więc za co mam karę?
Maja: „Nie pisz!”… „Nie tejefon!”
Mama: Oops… no tak nie słuchałam dziecka- zostałam ukarana.

I tak stojąc w kącie, miałam czas na przemyślenie co zrobiłam źle i jak bardzo dziecko potrafi naśladować swoich rodziców.

Dlaczego o tym piszę? Bo w tym oto momencie, stojąc w kącie uświadomiłam sobie oczywistą oczywistość, że dzieci jednak wychowuje się głównie przykładem. I nie ważne czy mają kilka czy kilkanaście  a może tylko dwa lata. 





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz